GIORGIO PEROTTINO/REUTERS
Na początku tego przeglądu musimy przyznać, że bardzo dużo wysiłku kosztowało nas, żeby nie składał się on wyłącznie z najlepszych piłkarzy Juventusu ostatniego Dwudziestolecia. Bo przecież grali w Starej Damie zawodnicy wybitni, mistrzowie świata i Europy, zdobywcy Złotych Piłek i innych nagród i trofeów, ale z tą Ligą Mistrzów to jednak jakieś fatum. Trzy finały w latach 90-tych - i tylko jeden, ten pierwszy, wygrany, potem jeszcze porażka w 2003 roku z Milanem, no i teraz, z Barceloną. W międzyczasie gracze Juventusu zostali mistrzami świata i wicemistrzami Europy, no ale Ligi Mistrzów - niet.
Buffon nie mógł się załapać na wygraną z 1996 roku, grał bowiem wtedy w Parmie. Do Juventusu przyszedł w roku 2001 i miał okazję przegrać finał z 2003 roku z Milanem, indywidualnie zdobywając wtedy laur najlepszego bramkarza tamtej edycji Ligi Mistrzów. W barwach Milanu świętował wtedy natomiast, płaczący w sobotę ramię w ramiż z Buffonem - Andrea Pirlo, który potem jeszcze raz wygrał sobie Ligę Mistrzów - znowu w barwach Milanu, w sezonie 2006/07.
MARTIN MEISSNER (AP Photo/Martin Meissner
Ronaldo, przez najwiernijeszych swych fanów zwany "prawdziwym Ronaldo", przez mniej wiernych i bardziej złośliwych - "grubym Ronaldo", nie ulega jednak wątpliwości, że jeszcze parę, no może parenaście, lat temu, na hasło "Ronaldo" stawał nam przed oczyma Brazylijczyk z dziwną grzywką, a nie Portugalczyk z... no dobra, żarty z fryzury Cristiano są stare i słabe. Ronaldo był zaiste piłkarzem wybitnym, mistrzem świata z roku 1994, który poprowadził Brazylię do triumfu na mistrzostwach świata osiem lat później, niestety, nie poprowadził żadnego ze swoich klubów do triumfu w Lidze Mistrzów. Bo też miał z tym trochę pecha.
Kiedy grał w Barcelonie, ta akurat miała ligomistrzową zapaść i Ronaldo musiał pocieszyć się Pucharem Zdobywców Pucharów. Kiedy grał w Interze, w Lidze Mistrzów szalał Juventus, a kiedy grał w Realu... no właśnie, do Realu przyszedł jesienią 2002 roku, a więc już po tym, jak Królewscy wywalczyli tytuł w finale z Bayerem Leverkusen i Ronaldo musiał zadowolić się Superpucharem Europy. Nie dość na tym - Ronaldo grał jeszcze w Milanie, który też był wtedy... zwycięzcą Ligi Mistrzów, tyle, że znowu Ronaldo się spóźnił - nagrodą pocieszenia było w tym wypadku Klubowe Mistrzostwo Świata.
PHILIPPE WOJAZER/REUTERS
No więc Zlatan, piłkarz tyleż wybitny, co ambitny, trochę szalony, trochę kontrowersyjny. Grał w Juventusie, ale odszedł po degradacji Starej Damy do Serie B, grał w Interze pod samym Jose MOurinho, ale, jak to w przypadku dwóch tak wyrazistych osobowości, trochę między panami iskrzyło, zresztą Zlatan stwierdził, że Inter to za mało, on chce prawdziwych, wielkich trofeów i odszedł do Barcelony. Zrobił to przed sezonem 2009/10, w którym to Inter wygrał Ligę Mistrzów, eliminując w półfinale... Barcelonę. No ale, nic straconego, powiecie, przecież doskonale pamiętacie, że Barca wygrała Ligę Mistrzów rok później. No tak, tylko, że Zlatan był akurat wtedy na wypożyczeniu w Milanie.
SCANPIX DENMARK / Scanpix Denmark
Król Eryk, Ostatni Taki Piłkarz, Legenda Manchesteru United i w ogóle, jak można nawet próbować opisać wyjątkowość Cantony bez popadania w klisze, banały, niedostatki i egzaltacje - no cóż nie można, więc my nie o tym, a o tym, że wspaniały Eryk nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów, co w tym przypadku wydaje się być raczej wielką stratą Ligi Mistrzów, niż samego Eryka i Lidze Mistrzów jest na pewno z tego powodu bardzo przykro, no ale cóż, jakoś się nie złożyło. Z Olympique Marsylia odszedł na dwa lata przed ukonstytuowaniem się Ligi Mistrzów - trochę pechowo, bo własnie pierwszą edycję LM Olympique wygrał, Leeds raczej w Europie nie brylowało, a Manchester United do pierwszego finału doszedł dopiero w 1999 roku (od razu go, jak pamiętamy, wygrywając, i to jak), czyli dwa lata po zakończeniu kariery przez Króla Cantonę.
DENIS BALIBOUSE/REUTERS
Obiecaliśmy, że nie będzie tu Złotego Składu Juventusu pierwszej dekady XXI wieku, no ale Pavel Nedved być musi. W końcu zdobywca Złotej Piłki, mistrz Włoch, wybitny reprezentant, no ale najbliżej pucharu mistrzów był chyba na powyższym zdjęciu... No i jeszcze w finale w 2003 roku...
Fot. TONY GENTILE REUTERS
No to jeszcze Fabio Cannavaro i kończymy z tym Juventusem, choć przecież moglibyśmy jeszcze dorzucić i Vieirę i Thurama i Zambrottę...
Fabio Cannavaro nie wytrwał z Juventusem w Serie B, i z tytułem mistrza świata i najlepszego piłkarza mundialu w Niemczech w kieszeni, odszedł do Realu, by już w jego barwach zainkasować Złotą Piłkę. W Realu grał do roku 2009, więc Ligi Mistrzów wygrać nie mógł, bo to były trochę czasy klątwy 1/8 i Olympique Lyon.
Fot. TOBY MELVILLE REUTERS
Skończyliśmy z Juventusem, czas na Arsenal. Klub, mamy wrażenie, nieustannie obecny na arenie ligomistrzowych zmagań, murowany ćwierćfinalista każdej edycji, tylko z trofeami coś nie ten tego. Bo na przykład wyeliminować Milan - proszę bardzo, dzieciaki z Arsenalu to potrafią, ale żeby już pokonać w finale Barcelonę - to gorzej. Nie mówiąc już o zdobyciu mistrzostwa Anglii. Dennis Bergkamp jest legendą Arsenalu jeszcze sprzed czasów "dzieciaków Wengera" i z Ligą Mistrzów też miał trochę pecha. Na przykłąd jego rodzinny Ajax wygrał ją dwa lata po jego odejściu z klubu, no a Arsenal, którego został legendą, przegrał jedyny finał, do jakiego, na razie, udało mu się dojść.
Wybitny napastnik reprezentacji Holandii, Sęp Pola Karnego, Ruud van Nistelrooy, nigdy nie wygrał Ligi Mistrzów, choć grał w takich klubach jak Manchester United i Real Madryt. Problem tylko, że grał w nich akurat wtedy, kiedy do finału LM nie dochodziły...
Fot. Tom Hevezi AP
Wicemistrz świata z 2002 roku może mówić nie tylko o pechu, ale jeszcze o tym szczególnie dotkliwym rodzaju pecha pt. "zawsze drugi". Na mistrzostwach świata w Brazylii - drugi, w Lidze Mistrzów 2001/02 - drugi (Ballack grał wtedy w Leverkusen, które przegrało z Realem), na mundialu w 2006... no cóż, trzeci, ale już na Euro 2008 - drugi! I tak samo drugi, w tym samym roku, znów w finale Ligi Mistrzów, który, jako zaowdonik Chelsea, przegrał z Manchesterem United...
SCOTT HEAVEY/AP
Miało być o piłkarzach, ale przecież (prawie) każdy trener był kiedyś piłkarzem, a wybitny trener z wybitną niezdolnością zdobywania ważnych trofeów, jakim jest Arsene Wenger, z całą stanowczością zasługuje na miejsce w naszym zestawieniu. Jak myślicie, uda mu się kiedyś?