Historie alternatywne Z Czuba: Łyżwiarstwo figurowe polskim sportem narodowym część 3

W poprzednich odcinkach naszego cyklu Grzegorz Filipowski został królem świata, a potem zniknął, a Lodowe Dziadki z Polskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego namiętnie go szukały, myląc przy tym trop z tripem. Dziś ostateczne rozstrzygnięcie sagi o ludziach lodu.

Lodowe Dziadki mając trop odnajdują zatem Filipowskiego, który ukrywa się tam, gdzie w zwyczaju mają ukrywać się międzynarodowe sławy łyżwiarstwa figurowego i herosi wszelkiej maści - w swoim własnym domu. Słysząc dzwonek do drzwi Filipowski jeszcze niczego nie podejrzewa, nie czytał bowiem poprzedniej części i nie wie, że Lodowe Dziadki wpadły na jego trop. Krokiem dostawnym szusuje zatem do drzwi.

- Szu, szu - wydają dźwięk jego skarpetki, trące okładzinę z PCV. - Cholera, to wy! - krzyczy Filipowski po otworzeniu drzwi na widok Lodowych Dziadków. - To my! Cholera! - krzyczą Lodowe Dziadki, po czym następuje zwyczajowa wymiana uprzejmości, zdawkowych uwag i ciekawych pytań w rodzaju ''Jaki jest twój ulubiony kolor?'', ''Jakiej muzyki lubisz słuchać w wolnym czasie'' oraz ''Kim jesteś w wałbrzyskiej społeczności lokalnej?''. Po tym arcyciekawym wstępie Lodowe Dziadki przechodzą do rzeczy. Rzecz nazywa się ''salonem'', w którym rozsiadają się wygodnie w klubowych fotelach. - Jest sprawa - zaczyna Lodowy Dziadek Numer Jeden. - Sprawa jest poważna - dodaje Lodowy Dziadek Numer Dwa. - A nawet bardzo poważna - uzupełnia Lodowy Dziadek Numer Trzy, ponieważ w każdym, nawet najzacniejszym gronie, musi pojawić się przynajmniej jeden debil, który zawsze wtrąci swoje zupełnie nieistotne trzy grosze. - Zamierzamy zdobyć władzę nad światem - mówi Lodowy Dziadek Numer Jeden. - A ty musisz nam w tym pomóc. - Nie - odpowiada bez żadnego koła ratunkowego Filipowski za co otrzymuje potężną owację od publiczności i noty sędziowskie w okolicach ''dziesiątki'', do których jest już zresztą przyzwyczajony. - Może jednak to przemyślisz? - pyta Lodowy Dziadek Numer Dwa. - Ok - zgadza się Filipowski.

Po czym Najznamienitszy Łyżwiarz w Historii Świata i Lodowe Dziadki biegną razem za rączkę przez pole maku, specjalną ścieżką dla Postaci, Których Przydomki Pisze Się Dużymi Literami. A na końcu ich drogi znajduje się księgarnia, w której zrzucając się po równo wszyscy razem nabywają podręcznik ''Zdobywanie świata dla opornych'', zastanawiając się jeszcze wcześniej nad kupieniem takich książek jak ''Chata wuja Toma'' (mniemając, że chodzi o biografię Toma Sellecka), ''Moby Dick'' (wnioskując, że chodzi o seksualne życie Moby`ego), ''Łysek z pokładu Idy'' (podejrzewając wspomnienia Tomasza Wieszczyckiego) oraz ''Przeminęło z wiatrem'' (interesowały ich szanse Liverpoolu na tytuł mistrzowski w sezonie 2009/2010).

Studiując ''Zdobywanie świata dla opornych'' Lodowe Dziadki i Grześ pominęli rozdziały mówiące o wykorzystaniu Leo Messiego, a także te z gumowymi kaczuszkami, curry i pakistańskim techno wygrywanym przez pirenejskie owce. - Aha! - wreszcie na widok rozdziału ''Zostań prezydentem w USA''. Wiedzą, że to jest to.

- Wiemy, że to jest to - mówią chórem Lodowe Dziadki i już zaczynają szlifować swój ''inglisz'' i zwracać się do siebie ''mister president'' i nieodłącznym dla każdego szanującego się mister presidenta ''coco jumbo'' . Jest bardzo wesoło.

Po chwili Dziadki patrzą na punkt pierwszy zostawania prezydentem USA ''Urodź się w Stanach Zjednoczonych''. Już nie jest tak wesoło. Wciąż cieszy się tylko Lodowy Dziadek Numer Trzy.

- Świetnie, urodziłem się w Ameryczce , czyli się nadaję - mówi radośnie, a jeśli uważnie czytaliście ten tekst, to się nie dziwicie, bo wiecie już jest debilem. - Obawiam się, że to nie przejdzie - mówi Lodowy Dziadek Numer Jeden. - Of course not, you dumbass - mówi Red Forman , który w przeciwieństwie do planu Dziadka Numer Trzy akurat przechodzi.

Potem znów cieszą się, gdy odrywają, że będą królami świata, kiedy zapuszczą potężne grzywy. I znów smutnieją, gdy doczytują, że będą wtedy królami świata, ale zwierząt. Po odrzuceniu pomysłu z szukaniem pomocy u kosmitów, budową olbrzymiej armii oraz zjedzeniem wszystkich brokułów świata decydują się na wariant z szantażem nuklearnym.

- To świetny pomysł - przekonuje Grzegorz Filipowski - mój szwagier uprawia bomby atomowe - dodaje. - Naprawdę? To bomby atomowe się uprawia? - pytają zdziwione Dziadki - Jasne, rosną na o takich krzaczkach - mówi łyżwiarz pokazując przy tym na o jakich krzaczkach rosną bomby atomowe. - Aha. Zatem postanowione - zrobimy szantaż nuklearny i świat legnie u naszych stóp - mówi Dziadek Numer Jeden i następuje długi czas bardzo złowrogiego śmiechu (Jeśli chcecie wczuć się w klimat i posłuchać jak brzmi bardzo złowrogi śmiech, znajdziecie go tutaj ).

Następnego dnia Grzegorz wraz ze szwagrem przyjeżdża ciężarówką pełną bomb atomowych.

- Ale one wyglądają jak dynie - dziwią się Dziadki. - No tak, gdyby wyglądały jak bomby, to wszyscy by się zorientowali - tłumaczy Filipowski. - Aha - mówią Dziadki drugi akapit z rzędu.

Sformułowana zostaje lista żądań zaczynająca się od ''oddać nam władzę nad światem'', a kończąca ''ujawnić nam kim naprawdę jest Hannah Montana''. Który z Dziadków dopisał ostatni punkt chyba nie musimy pisać. W każdym razie lista wraz z groźbą użycia broni nuklearnej w jednym z dużych europejskich krajów nad Wisłą zostaje wysłana do siedziby ONZ, NATO, SEATO oraz sklepu mięsnego w Pakości, ale to ostatnie przez przypadek.

Dziadki oraz Filipowski czekały niecierpliwie aż zostanie im dostarczona władza nad światem. Nie widziały jednak, że list do NATO zgubiła poczta, ten do ONZ trafił przez pomyłkę do Wydziału Nabijania Się z Albanii, a w siedzibie SEATO nie było nikogo, kto znałby polski i mógł przetłumaczyć co nabazgrały Dziadki. Tylko w Pakości list spowodował spore poruszenie - było to poruszenie się sterty listów, które omyłkowo trafiły do tamtejszego sklepu mięsnego.

Nieświadome więc niczego Dziadki czekały i czekały i rosły im brody. Kiedy tak czekały nadeszła zima, potem wiosna i w końcu Dziadek Numer Jeden, który był nie w ciemię bity (był za to nabity w butelkę, ale to okaże się dopiero na końcu tekstu) stwierdził - napiszmy to jeszcze raz - tym razem po angielsku. Plan okazuje się mieć lukę, gdyż uświadamiają sobie, że nie znają angielskiego.

- A kto może znać? - pyta Dziadek Numer Jeden. - Anglicy? - odpowiada Dziadek Numer Trzy dowodząc, że jest najgłupszą postacią w tym tekście. - Sprzątacze - odpowiada Dziadek Numer Pięć, który tym samym wprowadza zamieszanie odnośnie liczby Lodowych Dziadków - Ci co sprzątają po nocach w naszym Związku to jakieś ten, no studenty, co to jakieś fakultatory pokończyły. To oni mogą znać zagraniczne języki - argumentuje. - Chodźmy więc do sprzątaczy - decydują Dziadki.

Sprzątacze tłumaczą listę żądań, która zostaje wysłana ponownie. Tym razem sprawy przebiegają zupełnie inaczej. To znaczy poczta gubi list do SEATO, a w NATO trafia do niewłaściwego działu. W ONZ trafia jednak tam gdzie powinien. Czyli na wielką stertę listów od narodowych federacji sportów zimowych z żądaniami władzy nad światem. Odpowiedzialny za nią Urzędnik wzdycha tylko żałośnie i bieży czym prędzej, tak jak przewiduje protokół, z listem do Sekretarza Generalnego.

- Pani Sekretarz, Panie Sekretarz, zepsuć nam się pokrętło od radia - dyszy ciężko. - Poza tym Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego domaga się władzy nad światem. Sekretarz Generalny wzdycha tylko ciężko. - Co piszą? - pyta. - To co zawsze. Że mają bombę atomową i nie zawahają się jej użyć - odpowiada Urzędnik. - Teraz każdy ma bombę atomową. Nawet ja. Kiedyś to były czasy... I bomby. - Piszą także, że jeśli nie dostaną władzy nad światem przestaną oddychać na tak długo, że wybuchną im głowy. A oni są do tego zdolni - mówi Urzędnik, choć nie zna Lodowego Dziadka Numer Trzy, który, jak już wiecie, faktycznie jest głupszy od zalegającej pod Wałbrzychem hałdy żużlu. - Hmm, wyślij im breloczek Volkswagena, tak jak Włoskiej Federacji Curlingu. - Ale Sekretarzu... - Urzędnik waha się. Waha się tak długo, że aż wygina nogi krzesła, na którym siedzi. - Oni mają także Grzegorza Filipowskiego.

Sekretarz drapie się po swojej sekretarskiej głowie. Wie, że Grzegorz Filipowski jest jedynym człowiekiem zdolnym poczwórnym axlem zmienić orbitę Ziemi. - Dobrze zatem. Niech mają władzę nad światem.

Lodowe Dziadki wreszcie otrzymują list z upragnioną władzą nad światem. Władza nie działa i po pewnym zaczyna brzydko pachnieć, do tego smakuje trochę Albanią, Lodowe Dziadki chowają ją więc do szuflady zaraz obok Gwiazdy Śmierci i już w chwilę potem zupełnie o niej zapominają. Grzegorz Filipowski postanawia z kolei zostać piłkarzem, ale to już całkowicie inna historia...

Andrzej Bazylczuk & Łukasz Miszewski

Copyright © Agora SA