Dlaczego warto robić zmiany

Znany filozof twierdził, że zmiany są złe, bo jedna zmiana prowadzi do kolejnej. Filozofem tym był Woźny z serialu ''Hoży doktorzy'' i zdaje się, że jego myśl przejął Franciszek Smuda. Chciałbym jednak wytłumaczyć naszemu selekcjonerowi, że zmiany wcale nie są czymś okropnym i warto je robić.

- Piłkarze się męczą. Grałem dużo w FIFĘ i PES-a, więc wiem, że pod koniec spotkania nie mogą biegać tak szybko i podawać tak celnie, jak na początku. Trener Smuda najwyraźniej nie grał. Niech jednak uwierzy na słowo. Chociaż rozumiem, że może mieć pewien problem z oszacowaniem kogo należy zdjąć z boiska, bo w grach zmęczenie piłkarzy pokazują różne wykresy, diagramy czy inne cosie, których w rzeczywistości nie ma.

- Ci ludzie na ławce naprawdę nie siedzą tam dla ozdoby. Nie są też prześladującymi trenera urojeniami (Rety! Oni znowu tam są!). Są częścią reprezentacji i można wpuszczać ich na boisko. Można też kazać im robić jenoty z papieru, guzików i kurzu, ale to drugie wydaje mi się dosyć bez sensu.

- Gdyby nie zmiany nie byłoby jednego z najlepszych polskich seriali

- Podczas ostatniej selekcji trzeba było odrzucić trzech, a nie 13 piłkarzy nie dlatego, nie po to żeby paru gości miało wyjątkowo dobre miejsca do oglądania meczów Polski na Euro.

- Angielski pisarz, Lucius Cary, twierdził, że ''Kiedy zmiana nie jest konieczna, koniecznie należy niczego nie zmieniać''. Tyle, że gdy drużyna remisuje z teoretycznie najłatwiejszym rywalem, a do tego wygląda jakby miała więcej pomysłów na rozbicie atomu niż na grę, to naprawdę jesteśmy bardzo daleko od ''zmiana nie jest konieczna''.

- Gdyby nie zmiany finał Ligi Mistrzów w 1999 pamiętalibyśmy jako ten nudny mecz, w którym Bayern Monachium wygrał 1:0. Tymczasem Alex Ferguson ściągnął z boiska Jespera Blomqvista i Andy'ego Cole'a, w ich miejsce posyłając do boju Teddy'ego Sheringhama i Ole Gunnara Solskjaera. Obaj strzelili po golu, dając nam jedną z najbardziej dramatycznych końcówek meczów, Manchesterowi tytuł, a Fergusonowi trzy literki przed personaliami

- Oczywiście zmiany są ryzykowne. Za zdjęcie z boiska Edgara Davidsa można na przykład zostać posądzonym o rasizm, ściągnięcie Romana Koseckiego może zaowocować fochem i rzuceniem reprezentacyjną koszulką, a Carlos Tevez dla odmiany może mieć muchy w nosie i powiedzieć, że nie wejdzie na boisko. Ale żadnego z nich w kadrze nie mamy, więc zastąpienie jednego zawodnika innym powinno być operacją w miarę bezpieczną i niegrożącą ofiarami w ludziach.

- Gdyby były zmiany, nawet fatalne, to nie byłoby dowcipów typu ''- Co tam panie Smuda? - U mnie bez zmian''.

- Tak, wiem, że przed meczem dziennikarze pisali o tym, że mamy niezłą pierwszą jedenastkę, ale nie mamy zmienników. Jednak zawsze potem pojawiało, się ''oprócz'', a owym ''opróczem'' niezmiennie był Kamil Grosicki. Ten miły chłopiec, który wczoraj miał urodziny. Innymi słowy gracz, o którym wiadomo, że potrafi walczyć, jest szybki, umie zaskoczyć rywala i porwać drużynę do walki, miał wczoraj urodziny, ale nawet to nie były wystarczające powody, żeby wpuścić go na boisko. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby przekonać trenera. Może Grosicki powinien mieć na czole znamię w kształcie błyskawicy albo dostać pigułkę od jakiegoś wielkiego Murzyna w płaszczu?

PS Nie wiem czy zauważyliście, że nasi rezerwowi byli ubrani na szaro. Oczywiście w tym momencie mógłbym pisać durne dowcipy o ''zrobionych na szaro'', ale zamiast tego zadedykuję im pewną piosenkę, a zwłaszcza pierwsze słowa zwrotki

Andrzej Bazylczuk

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.