Przed walką Szpilka vs Wilder - inne polskie starcia stulecia

W nocy z soboty na niedzielę Artur Szpilka zmierzy się z Deontayem Wilderem w walce o mistrzostwo świata WBC w wadze ciężkiej. Z tej okazji przypominamy inne wiekopomne pojedynki z udziałem polskich bokserów

Jerzy Kulej vs. Jewgienij Frołow (1964)

Po dwóch latach treningów Jerzy Kulej zadebiutował w wieku 18 lat w kadrze Feliksa ''Papy'' Stamma. Sześć lat później na igrzyska do Tokio jechał już ze złotym medalem mistrzostw Europy wywalczonym rok wcześniej w Moskwie. Był więc jednym z faworytów. W drodze do finału pokonał Argentyńczyka, Brytyjczyka, Rumuna i Ghańczyka, ale własną, znacznie istotniejszą wersję walki Rocky Balboa - Ivan Drago miał dopiero przed sobą. W finale spotkał się z reprezentantem ZSRR Jewgienijem Frołowem. Wygrał m.in. dzięki dobremu doborowi taktyki, opracowanej wspólnie ze Stammem. Trudno o prawdziwe wideo z walki, ale za to łatwiej o Irka Bieleninika.

Jerzy Kulej vs. Enrique Regueiferos (1968)

 

11.10.2010 WARSZAWA , BOKSER JERZY KULEJ W SALI BOKSERSKIEJ W HALI GWARDII .  FOT. BARTOSZ BOBKOWSKI / AGENCJA GAZETA SLOWA KLUCZOWE: PORTRET BOKSFot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta

 

Niczym w rasowym sequelu, na kolejnych igrzyskach Kulej musiał pokonać nie tylko rywali, ale przede wszystkim przeciwności losu. Do Meksyku jechał z poważnie pokaleczoną po wypadku samochodowym twarzą i ze skandalem związanym z bójką z góralami, w jaką wdał się w Zakopanem po ostatnim zgrupowaniu przed igrzyskami. Mógł wrócić ze złotem albo w ogóle nie wracać. W finałowej walce z Kubańczykiem przegrywał, niemal został po raz pierwszy w karierze znokautowany, ale niczym w hollywoodzkiej produkacji zerwał się do ostatniego ataku i w ostatniej chwili zdobył kolejne złoto. Kulej stoczył 348 walk, z czego przegrał 25 - głównie na początku kariery - ale nigdy nie leżał na deskach. Jeszcze niedawno można było znaleźć w sieci krótkie wideo z tej walki, niestety, podobne filmy znikają ostatnio jak grzyby po deszczu i po inwazji grzybiarzy.

Dariusz Michalczewski vs. Noel Magee (1993)

Czyli walka równie trudna do odnalezienia co ta Kuleja sprzed prawie 30 lat. Michalczewski pięć lat wcześniej zdecydował, że nie wraca do Polski z RFN, za co został dożywotnio zdyskwalifikowany przez polski związek. Po trzech latach przeszedł na zawodowstwo i w swojej pierwszej walce łatwo pokonał niezbyt wymagającego przeciwnika przez techniczny nokaut już w drugiej rundzie. Dwa lata później stoczył walkę, która była początkiem drogi ''Tigera'' do sławy. Tym razem na nokaut musiał czekać aż do ósmej rundy, ale zdobył w końcu swój pierwszy pas IBF. Cztery lata później został pierwszym bokserem w historii, który zunifikował pasy IBF, WBO i WBA.

Dariusz Michalczewski vs. Leonzer Barber (1994)

Kolejna przełomowa walka w karierze Michalczewskiego (tak na wypadek, gdyby ktoś sądził, że pas sprzed roku jeszcze nic nie znaczy), którego większość Polaków nienależących do PZB zwykło tytułować swoim rodakiem. Po ciężkiej walce, w której Michalczewski nie był pewny zwycięstwa, dopóki nie usłyszał werdyktu, bokser mógł pochwalić się kolejnym pasem mistrzowskim - tym razem WBO w kategorii półciężkiej. Nigdy nie zdołał jednak zrealizować swojego największego marzenia o pojedynku z Royem Jonesem Jr., który konsekwentnie odmawiał walki z "Tigerem". Być może słyszał co nieco o Gołocie i obawiał się, że tak wygląda polska szkoła boksu.

Andrzej Gołota vs. Riddick Bowe (1996)

Choć może zaszczytne miejsce na liście bardziej należy się wolnoamerykance, która rozpętała się na ringu już po walce. Zaczęło się jednak od tego, że ''Wielka Nadzieja Białych'' niespodziewanie dawała przeciwnikowi lekcję boksu. Obaj walczyli nieczysto, ale Gołota nie mógł pozwolić na to, żeby ktoś był lepszy od niego nawet w tym elemencie. A może zwłaszcza w tym. Gdy w siódmej rundzie Gołota zdecydował się powalić Amerykanina ciosem doprowadzonym przez siebie do perfekcji - ciosem poniżej pasa - walkę ostatecznie przerwano. Ludzie z obozu Bowe'a rzucili się na Polaka, żeby pomścić męskość swojego boksera. Gołota nie zamierzał pozostać im dłużny. Wtedy cała hala pomyślała, że dziś jest open ring night i wszyscy postanowili to wykorzystać.

Andrzej Gołota vs. Riddick Bowe (1996)

Nie zarzyna się kury znoszącej, nomen omen, złote jaja. W grudniu, po zaledwie pięciu miesiącach od pierwszego pojedynku, zorganizowano rewanż. Gołota walczył jeszcze lepiej, niż w pierwszej walce. Bowe po raz pierwszy w karierze leżał na deskach - i to aż dwa razy. Gołota leżał raz. Obaj znowu walczyli nieco nieczysto i znowu to Polak został zdyskwalifikowany. Tym razem w dziewiątej rundzie. Nie ma chyba za co go winić, obrał po prostu najrozsądniejszą taktykę uderzania w najbardziej czuły punkt rywala. Tego i wszystkich innych. Gołota prowadził na punkty niemal przez całą walkę - również w momencie dyskwalifikacji. Ale, jak to Gołota, mógł myśleć, że przegrywa. Bowe zniknął po tej walce z ringu na osiem lat. Chyba wolał uniknąć kolejnego spotkania z Gołotą. Ze wszystkich możliwych względów.

Andrzej Gołota vs. Lennox Lewis (1997)

Mimo dwóch porażek z rzędu Gołota dostał szansę na pierwszy tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej. To walka, o której opowiedziano już tyle żartów, że możemy je sobie tutaj darować. Zwłaszcza, że te, które opowiada się dłużej niż półtorej minuty, są naprawdę mało efektowne. Lewis dobrze kombinował - musiał rzucić się do ataku od pierwszego gongu i powalić Gołotę jak najszybciej. Jeśli nie, to zrobi to Gołota i choć mógłby to być nokaut dający zwycięstwo Lewisowi, to każdy wolałby chyba uniknąć otrzymania naprawdę nieprzyjemnych ciosów.

Tomasz Adamek vs. Paul Briggs vol. 1 i 2 (2005 i 2006)

Obie walki Adamka z Briggsem należy zblokować w jednym punkcie, ponieważ Polak i tak jest na najlepszej drodze, żeby kiedyś całkowicie zdominować tę listę. W pierwszej walce, po której został pierwszym Polakiem z mistrzostwem WBC w kategorii półciężkiej, walczył ze złamanym nosem. Złamał go na treningu miesiąc przed walką, ale tak bardzo chciał, żeby do walki doszło, że ukrywał to. Ponownego złamania doznał na ringu już w drugiej rundzie, ale nie przeszkodziło mu to wygrać na punkty. Po krótkiej przerwie na znokautowanie Thomasa Ulricha doszło do rewanżu z Briggsem. Adamek miał większe problemy niż rok wcześniej, w pierwszej rundzie leżał nawet na deskach, ale znowu pokazał duszę wojownika i obronił pas.

Tomasz Adamek vs. Steve Cunningham (2008)

Właściciele polskich pensjonatów nie mają chyba co liczyć na turystyczną wizytę Cunninghama. Amerykanin nie może lubić Polaków, skoro pierwszym jego pogromcą był Krzysztof ''Diablo'' Włodarczyk, a drugim właśnie Adamek. Cunningham przez cały pojedynek raczej szturchał Polaka. To Adamek wyprowadzał naprawdę silne ciosy. Mogą to potwierdzić deski ringu, na które rywal nowego mistrza świata IBF w wadze juniorciężkiej padał aż trzy razy. Za każdym razem jednak dzielnie wstawał i przegrał dopiero na punkty.

Tomasz Adamek vs. Andrzej Gołota (2009)

Tak, tak - zdarzało się już, że "polskie walki stulecia" były pojedynkami bratobójczymi.

Symboliczne przekazanie pałeczki (czy 8. listopada nastąpi kolejne?), choć Gołota raczej miał nadzieję walić nią Adamka po głowie. Najlepsze lata Gołota miał już jednak za sobą i zgodził się na to show zapewne tylko po to, żeby przy wyjściu zainkasować swoją dolę. Adamek wygrał przez techniczny nokaut już w piątej rundzie (wcześniej Gołota był już dwa razy liczony). Ta walka była jednak tylko przystankiem w dalszej drodze ''Górala'' i pierwszym pojedynkiem stoczonym przez niego w wadze ciężkiej (której jest zresztą dość lekkim przedstawicielem).

Albert Sosnowski - Władimir Kliczko (2010)

Albert Sosnowski był skazywany na pożarcie przed walką i jego "sukcesem" było to, że padł dopiero w dziesiątej rundzie. Kliczko okazał się znacznie lepszy, Polak nie był gotowy na równorzędną walkę z Ukraińcem.

Tomasz Adamek - Witalij Kliczko (2011)

Miała być "Walka XXI Wieku", ale było zgodnie z przewidywaniami - Polak tak naprawdę nie miał żadnych szans z ukraińskim arcymistrzem. Choć, trzeba przyznać, wytrzymał i tak całkiem długo.

Ostatecznie, przegrał przed czasem, pod koniec dziesiątej rundy. Sędzia przerwał pojedynek, obawiając się ciężkiego nokautu Polaka. Wcześniej Adamek był dwukrotnie liczony. Stawką był tytuł mistrza świata wagi ciężkiej WBC.

Mariusz Wach - Władimir Kliczko (2012)

Sensacji w Hamburgu nie było. Mariusz Wach przegrał walkę o mistrzostwo świata z posiadaczem pasów IBF, WBO, IBO i WBA Władimirem Kliczką jednogłośnie na punkty. Ale w końcówce piątej rundy napędził Ukraińcowi ogromnego stracha, kiedy serią ciosów wbił rywala w liny. W takich opałach "Doktor Stalowy Młot" nie był od dawna - pisaliśmy na Sport.pl. Ale dominacja Ukraińca nie pozostawiała żadnej wątpliwości w pozostałych rundach.

Andrzej Wawrzyk - Aleksandr Powietkin (2013)

Niecałe trzy rundy - tyle w ringu wytrzymał Andrzej Wawrzyk w starciu o tytuł mistrza świata federacji WBA z Aleksandrem Powietkinem. Polak od początku nie miał zbyt wielkich szans, Powietkin przygotowywał się właśnie do walki z Władimirem Kliczką. Wawrzyk trzykrotnie leżał na deskach przed końcem walki.

Artur Szpilka - Tomasz Adamek (2014)

<iframe width="640" height="360" src="https://www.youtube.com/embed/BbAH8BWDk9s" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

Na pewno nie była to najważniejsza walka w historii polskiego boksu, ale z pewnością jedno z najbardziej medialnych starć. Jednogłośnie wygrał Szpilka, ale była to dość kontrowersyjna decyzja. Szpilka zapewnił sobie jednak tym samym drzwi do walk w Stanach Zjednoczonych - chociażby tej z Deontayem Wilderem.

Andrzej Fonfara - Julio Cesar Chavez jr (2015)

Andrzej Fonfara nie był faworytem starcia z Julio Cesarem Chavezem jr. Ale w dziewiątej rundzie Fonfara wyszedł spod lin, obrócił się i trzasnął lewym sierpowym. Chavez poleciał na deski i wstał po kilku sekundach. Ledwo dotrwał do gongu, ale na kolejną rundę już nie wyszedł. "The Guardian" pisał, że Chavez został "pobity, przeżuty i wypluty przez Fonfarę". Polak sięgnął po pas WBC International w wadze półciężkiej. Magazyn "The Ring" nominował to starcie do walki roku.

Copyright © Agora SA