Dobry pomysł, zły pomysł: Być jak Anorthosis

Inter Mediolan uparł się, żeby rzucać polskiej piłce kłody pod nogi. W meczu z Anorthosisem jego obrońcy sami zachowywali się jak, no, kłody, a ranking UEFA tyka i tyka.

Dobry pomysł: Zazdrościć Cypryjczykom. Anorthosis Famagusta wcale nie ma większych pieniędzy od czołówki naszej ligi. Niby ma kilku zawodników z przeszłością w wielkich klubach (Savio, Dellas), ale może gdyby porównywalne pieniądze zapłaciła im polska drużyna - nie odrzuciliby propozycji ze wzgardą. Dla Cypryjczyków sam awans do fazy grupowej wydawał się sukcesem ponad stan, po którym już tylko położyć się na boisku z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, bo przecież nic więcej i tak się nie uda. Nie uda? Na dwie kolejki przed końcem Anorthosis jest w swojej grupie drugi, a najgorsze (mecze z Interem) już za nimi i wcale nie jest powiedziane, że nie zobaczymy ich w 1/8 finału. A teraz wyobraźmy sobie, że w takiej sytuacji znajduje się jakiś polski klub. Czy ktoś jeszcze czuje posmak science fiction?

Zły pomysł: Zazdrościć Polakom. Historyczny zwycięski remis Anorthosisu z Interem Łukasz Sosin obejrzał z ławki rezerwowych. Mariusz Lewandowski wszedł na ostatnie 9 minut przegranego meczu ze Sportingiem. Marek Saganowski spędził na murawie 18 minut i zdążył w tym czasie popełnić jeden faul. Paweł Golański cały mecz z Lyonem obejrzał z ławki rezerwowych. Tomasz Kuszczak w meczu z Celtikiem nie zagrał, choć zabrakło Edwina van der Sara. Artur Boruc zagrał cały mecz z Man Utd i popełnił błąd (choć nie kompromitujący) przy jedynym golu dla rywali. Tak naprawdę powody do zadowolenia może mieć tylko Łukasz Fabiański. Zadebiutował w Lidze Mistrzów w meczu przeciwko Fenerbahce, obronił co miał do obronienia, a że skończyło się remisem to już nie jego wina.

Dobry pomysł: Grać z głową. Prestiżowe i nieco zaskakujące zwycięstwa odniosły drużyny, które wyszły na boisko z konkretnym pomysłem - po pierwsze nie stracić. Zarówno Juventus, jak i Roma przede wszystkim zadbały o zabezpieczenie tyłów, zredukowanie błędów pod własną bramką do absolutnego minimum i czekały na błędy nacierającego rywala. I doczekały się - w zasadzie wszystkie pięć bramek włoskie drużyny strzeliły po błędach, bądź indywidualnych (Obi Mikel we wtorek, Guti i Casillas w środę) bądź grupowych (pierwszy i drugi gol dla Romy). Dały sobie strzelić tylko jedną bramkę - Terry zdobył gola, kiedy mecz w Rzymie był już rozstrzygnięty. Dokładnie taka gra dała w ubiegłym sezonie triumf Man Utd i w tej edycji również może zaprowadzić daleko.

Zły pomysł: Grać bez głowy. Nawet, jeśli głową. Powiedzmy sobie szczerze - Anorthosis Famagusta w życiu nie zremisowałby z Interem, gdyby obrońcy Interu nie uparli się, że uatrakcyjnią spotkanie elementem humorystycznym, niekiedy wręcz slapstickowym. Co tu dużo gadać, to po prostu trzeba zobaczyć .

Dobry pomysł: Być sędzią i się nie mylić. Dwa tygodnie temu pisaliśmy: ''Generalnie staramy się nie narzekać na błędy sędziów, ale tak się składa, że oba mecze, które w tej kolejce obejrzeliśmy w całości i na żywo aż roiły się od pomyłek''. Jednym z tych meczów była rywalizacja Atletico z Liverpoolem. Tym razem znów w ich meczu rozjemca się nie popisał. O ile można dyskutować o tym, czy Steven Gerrard symulował w 95. minucie czy po zderzeniu z rywalem upadł zwyczajnie, bez złych intencji, o tyle o karnym dyskutować trudno, bo go nie było.

Zły pomysł: Wymyślać spiskowe teorie. O ile w dwumeczu Liverpoolu z Atletico sędziowie się nie popisali, o tyle dla wyniku rywalizacji nie ma to wielkiego znaczenia. Raz, że generalnie mylili się w obie strony, dwa, że jedni i drudzy na dwie kolejki przed końcem potrzebują dwóch punktów, żeby zapewnić sobie awans i pewnie już w następnej kolejce te punkty zdobędą. Za dwa tygodnie o tym nieszczęsnym karnym zapewne nikt nie będzie pamiętał.

Copyright © Agora SA