Steve McClaren jak Myszka Mickey

Wyobraźcie sobie, że Leo Beenhakker nie ogląda meczu Wisła - Legia. Zamiast tego wyjeżdża do Glasgow na mecz Celticu z reprezentacją artystów Szkockich. Ale na niego nie dociera, bo woli zwiedzić Edynburg. Skandal? Taki numer wywinął w sobotę trener reprezentacji Anglii Steve McClaren.

Anglik zamiast meczu Arsenal - Manchester United poleciał do USA zobaczyć w jakiej formie jest David Beckham. Jego LA Galaxy grało z drużyną aktorów z Hollywood. McClarena może tłumaczyć mała liczba Anglików na boisku Arsenalu, bo w całym meczu grało tylko 6 potencjalnych reprezentantów Anglii. Z drugiej strony chyba warto byłoby zobaczyć jak po dwu miesięcznej kontuzji prezentuje się Owen Hargreaves i czy należy powołać Theo Walcotta. McClaren wybrał Beckhama, ale nie do końca. Widział go tylko na sobotnim treningu, a rozgrywanego dzień później spotkania już nie. Podobno zwiedzał zachodnie wybrzeże. "The Sun" nazwał szkoleniowca "Maccy Mouse". - Nie widziałem go na meczu, ale rozmawiałem z nim dzień wcześniej - przyznał Becks.

Za wycieczkę McClarena zapłaciła oczywiście angielska federacja piłkarska. Przypominamy, że do awansu na Euro 2008 reprezentacja Anglii potrzebuje zwycięstwa z Chorwacją i straty punktów przez Rosję w meczu z Izraelem lub Chorwacji w meczu z Macedonią.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.