Wszystko jak w bajce: piękny książę schodzi z wyżyn swego futbolowego pałacu (czytaj: stadionu Santiago Bernabeu), przebiera się za nędznego żebraka (przy pomocy sztabu kosmetyczek i stylistek) i wchodzi między prosty lud, by usłyszeć, co tam o nim szepczą. Albo pograć w nogę.
Cristiano w peruce, brodzie, wielkiej kurtce i ogólnym kamuflażu udawał w centrum Madrytu ulicznego grajka, zaczepiał dziewczyny (nieładnie), zwracała (ale częściej nie zwracał) uwagę przechodniów, ale generalnie był samotny i sfrustrowany, aż pewien chłopiec o dobrym sercu (mali chłopcy zawsze mają dobre i szczere serca) nie zechciał sobie bezinteresownie pokopać piłki z tym dziwnym abnegatem. No i co? Zobaczcie sami:
PS. A ten obrazek na wypadek, jakbyście nie dostrzegli kto jest prawdziwym, choć drugoplanowym, bohaterem tego filmiku:
Pies Twitter.com Twitter.com