Zaskakujące wsparcie finalistów Ligi Mistrzów

Na podstawowym poziomie sprawa jest całkowicie jasna. W sobotnim finale bawarskiemu zespołowi kibicować będą fani Bayernu Monachium. Londyńczykom zaś - fani Chelsea. Oba zespoły mogą jednak spodziewać się również wsparcia z innych stron. Czasem dość zaskakujących.

Pokaż jak kibicujesz i wygraj nagrodę - weź udział w konkursie

Bayern Monachium

Istnieje szansa, że drużynę RR (Robben&Ribery) będą wspierać fani Borussii Dortmund, a tych z kolei - kardiolodzy, bo kibice zespołu z Zagłębia Ruhry zmuszeni będą krzyczeć ''Bayern!'' z ciężkim sercem. Jednak po tym jak bawarski Mannschaft nie zdobył mistrzostwa Niemiec, Pucharu również, a przegra do tego jeszcze finał Ligi Mistrzów, do następnego sezonu przystąpi głodny sukcesów, zmotywowany i zły. A im bardziej głodny sukcesów, zmotywowany i zły, tym gorzej dla Borussii, której pewnie marzy się trzeci tytuł Bundesligi z rzędu.

Za Bayernem mogą być również wszystkie londyńskie kluby nie będące Chelsea ani Arsenalem (ale o tym za chwilę) czyli Fulham, West Ham, Charlton Athletic, Queens Park Rangers, Millwall, Crystal Palace, Barnet, Brentford, Leyton Orient oraz drużyna mleczarzy z Camden. Prawdopodobnie nawet potencjalna niechęć jaką mogliby darzyć niemieckich piłkarzy jest mniejsza od tej jaką darzyli niemieckich piłkarzy w barwach Chelsea oraz samą Chelsea. Tym bardziej, że londyńczykom już od dawna ''niemieckie naloty'' kojarzą się raczej z tabunami turystów z kraju wursta, Audi i Tokio Hotel, a nie z ich bombowcami dalekiego zasięgu.

Specjalne miejsce Bayern będzie miał w sercach kibiców Tottenhamu. Jeśli wygra, ''Koguty'', zdobywcy czwartego miejsca w Premier League, zagrają w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Jeśli przegra, też zagrają, ale wyłącznie na PlayStation. Dlatego nie ma się co dziwić, że powstał nawet specjalny profil na Facebooku poświęcony Tottenhamowi wspierającemu ekipę z Monachium , gdzie można znaleźć takie perełki:

Specjalnym jednonocnym fanem Bayernu i dośrodkowań Bastiana Schweinsteigera zostanie pewnie również Jose Mourinho. Nie dość, że to zawsze lepiej odpaść z ostatecznym zwycięzcą rozgrywek, to jeszcze skoro jemu nie udało się ustrzelić Ligi Mistrzów z Chelsea, to nie powinno się to udać również jakiemuś tam Roberto Di Matteo, który nie tylko nie jest ''The Special One'', ale nawet ''The Special Two Hundred Eighty Seven''.

Chelsea

Chelsea ma z kolei zapewnione wsparcie Arsenalu, którego niechęć do The Blues jest spora, ale mniejsza niż do ''Kogutów''. A po sezonie, w którym o trzecie miejsce Spurs i ''Kanonierzy'' ścigali się do samego końca, zobaczyć jak odwieczny rywal jednak do Champions League nie awansuje i to przez finał tych rozgrywek - bezcenne.

Zespół prowadzony przez Roberto Di Matteo mogą też wspierać myślą, słowem i uczynkiem (zwłaszcza na stadionie) kibice lokalnego rywala Bayernu - TSV 1860 Monachium, którzy swoją drogą pewnie przy swojej własnej mizerii mają już dość sukcesów drużyny sąsiadującej z nimi. Redaktor Bazylczuk podpowiada jeszcze, że londyńczycy mogą liczyć na doping hokeistów (oraz ich fanów) fińskiego Espoo Blues oraz amerykańskiego St. Louis Blues, jako że wszyscy Blues powinni się trzymać razem, ale to raczej wątpliwe. A redaktorowi Bazylczukowi wszystko kojarzy się z hokejem, nawet plamy na Słońcu, za które wini ostatnio niepewną postawę bramkarza Detroit Red Wings Jimmy`ego Howarda.

No i nie zapominajmy oczywiście o legendach niemieckiego punk rocka z Die Toten Hosen, zagorzałych kibicach Fortuny Dusseldorf, które przy okazji nagrały swego czasu uroczą piosenkę o tym, jak to bardzo nie chciałyby nigdy grać w Bayernie Monachium. A oto i ta piosenka.

Łukasz Miszewski DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.