Głupi news dnia: Guardiola odszedł przez romans z asystentem

O tym, że prasa kastylijska (czyli z grubsza madrycka) oraz katalońska (czyli z grubsza barcelońska) przepadają za sobą tak samo jak pies i kot czy poznańska murawa i listonosze (choć według niektórych poznańska murawa naprawdę za nimi przepada, zwłaszcza z keczupem Włocławek), wiadmo od dziś. Nie odpuszczą żadnej okazji, by dokopać sobie wzajemnie, a już na pewno, by dokopać sztandarowym ekipom swoich regionów. Teraz wzniosły się jednak na zupełnie nowy poziom. Dziennikarze ''El Mundo'' napisali tekst, w którym dowodzą, że Pep Guardiola odszedł z Barcelony z powodu romansu ze swoim asystentem.

Nie miał być to pierwszy raz, kiedy Guardiola opuszczał Katalonię właśnie z tego powodu. Podobno jego wcześniejszy romans z innym, anonimowym pracownikiem klubu miał doprowadzić do przejścia Pepa do Brescii w roku 2001, kiedy był jeszcze piłkarzem bez zakoli, a nie trenerem z zakolami.

Te same powody stać miały również za jego opuszczeniem trenerskiej ławki ''Dumy Katalonii''. Tym razem według ''El Mundo'' Guardiola miał mieć romans ze swoim asystentem (nie, nie wiadomo czy z zastępującym go na stanowisku Tito Vilanovą), co negatywnie wpływało na atmosferę w szatni blaugrany.

Po meczu z Malagą, dodatkowo Guardiola miał grozić prezydentowi klubu, Sandro Rosellowi.

- Odejdę po cichu, bez żadnego komentarza, bez wywiadów. Nie napiszę książki, ale jeśli ty i twoi znajomi wydymacie mnie, wówczas powiem wszystko - stwierdził Pep.

Nie podoba nam się ten fragment z ''wydymaniem''. Ale ogólnie doniesienia madryckiego dziennika możemy podsumować tylko w jeden sposób.

ŁM

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.