Kto nie wygra Ligi Mistrzów?

Półfinały, półfinały, kto przegrywa, ten odpada i nie zdobywa trofeum, chciałoby się zaśpiewać. W najlepszej czwórce piłkarskiej Europy nie ma żadnego polskiego zespołu (okrzyk zdziwienia, wyrazy niedowierzania), są za to drużyny niezwykle popularne i mające w Polsce swoje wierne kohorty kibiców. Kohorty te zajmują się przekonywaniem wszystkich dookoła, że to właśnie ich ulubieńcy powinni wygrać ostatecznie Ligę Mistrzów, są jednak ślepi, głusi i zbyt szczelnie owinięci klubowymi szalikami, by przyjąć do wiadomości argumenty, dlaczego nie powinni i, mało tego, nie wygrają.

Chelsea? To że Chelsea nie wygra jest oczywiste jak to, że może wygrać, skoro napisaliśmy, że nie wygra, ponieważ nasza zdolność nieprawidłowych typowań lub niezdolność do prawidłowych typowań jest już legendarna. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak, że The Blues z trofeum Champions League to rzecz niemożliwa. Nie udało im się to, gdy jeszcze młodzi, piękni i bogaci byli John Terry, Frank Lampard i Didier Drogba, choć fakt, że brakowało wtedy do pełni szczęścia zaledwie braku pośliźnięcia Terry`ego czy braku pewnego norweskiego arbitra w zupełnie innym meczu. Nie udało im się to również za Jose Mourinho, a jak wiemy ''The Special One'' > Roberto ''The Italian One'' Di Matteo.

Chelsea jest dopiero szósta w Premier League, a w tym sezonie Ligi Mistrzów również nie oczarowuje. W takiej sobie grupie z Valencią, Bayerem i Racingiem Genk wygrała zaledwie połowę spotkań, pierwszy mecz 1/8 z Napoli przegrała 1:3, a w dwumeczu z Benfiką zwyciężyła wprawdzie w obu pojedynkach, ale bądźmy szczerzy - w takim sobie stylu. I do tego właśnie - z Benficą. Dodatkowo na The Blues czekają już, ostrząc sobie zęby i Messiego, piłkarze Barcelony. Tej Barcelony.

Bayern Monachium? Bayern na papierze wygląda na niezwykle mocną drużynę. Na innych powierzchniach również, nawet jeśli rozpiszemy jego skład na kolorowym szkle. Ale tylko wygląda. Arjen Robben jak nie grał, to się okazywało, że drużynie idzie lepiej bez niego, a jak z kolei grał, to próbował wygrywać mecze w pojedynkę (czasem się udawało), albo robił też takie rzeczy jak w meczu z Borussią (zmarnowana setka, niestrzelony karny). Thomas Muller po mundialu 2010 trochę się ''zgwiazdorzył'', Gomez niby strzela gole na kilogramy, ale wciąż nie ufałbym mu na 100% pod bramką przeciwnika... Efekt tego taki, że bawarska ekipa dała się kompletnie w Bundeslidze przyćmić rzeczonej już Borussii, gdzie nazwiska niby mniejsze, ale za to gra w lidze równiejsza. Dlaczego Bayern nie wygra Ligi Mistrzów? Bo najpierw musiałby w tym celu przejść Real Madryt.

Real Madryt? ''Królewscy'' są świetni w tym sezonie i na dzień dzisiejszy, przynajmniej przez większość czasu, wyglądają na najsilniejszą drużynę Europy. Typowanie tego, że wygra najlepszy nie jest jednak Z Czuba, więc jesteśmy pewni, że Real ostatecznie trofeum nie zgarnie. Nie tylko dlatego, że jest czymś na kształt faworyta, ale dlatego, że Mourinho i jego wesoła kastylijska czeredka wciąż nie potrafią wygrywać z dwiema drużynami. Barceloną i Zawiszą Bydgoszcz, choć z tą drugą z tego prostego powodu, że nigdy z nią nie grali. Katalończycy raczej uporają się w swoim półfinale z Chelsea, w meczu o wszystko będą już czekać na ''Królewskich'' i skończy jak się zawsze - triumfem podopiecznych Guardioli.

FC Barcelona? Choć z drugiej strony Barcelona wygrała finał zeszłoroczny, więc zgodnie z liczącą sobie już dwie dekady tradycją, ten finał powinna przegrać. Przez dwadzieścia lat nikomu nie udało się zwyciężać w Lidze Mistrzów rok po roku, a taka tradycja nie wynika tylko z tego, że wszyscy tę tradycję respektują, tylko z faktu, że takie osiągnięcie jest cholernie trudne i niemalże niemożliwe. Zwłaszcza że o ile w poprzednim sezonie ''Duma Katalonii'' rozbijała kogo chciała, jak chciała i przy pomocy tylu podań, ilu chciała, to w tym już ewidentnie ekipa Guardioli łapie raz na jakiś czas zadyszkę i nie demoluje rywali jak wcześniej. Tym trudniejsze zatem będzie zdobycie drugiego trofeum Ligi Mistrzów z rzędu. A jeszcze trudniejsze bez wciąż kontuzjowanego Davida Villi.

Łukasz Miszewski

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Agora SA