Gdzie strzelców dwóch, tam nie ma komu karnego wykonać

Zawsze się nad tym zastanawialiśmy - jak to możliwe, że piłkarze potrafią tak szybko wyłonić spośród siebie egzekutora jedenastki - przecież to całkiem przyjemna gratka, dostać szansę na strzelenie łatwej bramki i przynajmniej ci, którzy się nie boją odpowiedzialności, powinni o ten przywilej walczyć. Okazuje się, że czasem jest tak w istocie. Na przykład w meczu League One pomiędzy Bury a Yeovil.

Była 35 minuta meczu. Bury wygrywało już 2:1 z Yeovil, gdy Giles Coke został sfaulowany w polu karnym przeciwników, sędzia odgwizdał faul, a poszkodowany chwycił za piłkę i od razu pobiegł w kierunku "wapna". Nie tylko on jednak chciał wymierzyć karę Yeovil. Piłkę chciał mu zabrać Steven Schumacher. Panowie zaczęli się przepychać. Aż trzech kolegów z drużyny musiało ich rozdzielać...

 

Trzeba przyznać, że wygląda to strasznie żałośnie. Na dodatek obaj chętni strzelcy dostali po żółtej kartce. Oczywiście mogło wszystko wyglądać jeszcze gorzej, gdyby Steven Schumacher, wykonujący ostatecznie jedenastkę, spudłował. Bramka padła i okazała się decydująca o zwycięstwie Bury 3:2.

Po meczu Giles Coke przepraszał za awanturę, bo to jego obciążono winą za ten incydent. Schumacher jest kapitanem i przysługiwało mu dokończenie dzieła zniszczenia przeciwnika. Piłka nożna to jednak gra zespołowa. Powinny o tym pamiętać indywidua podobne Coke'owi czy... Mario Balotelliemu, znanemu z tego typu zachowań... no, nie tylko z takich.

 

Spiro

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.