Klub wprowadził kary za symulowanie i już karze swoich zawodników

Australijski klub piłkarski FC Sydney od tego sezonu ma nową pozycję na liście uczynków zakazanych. Zabrania swoim zawodnikom nurkowania i karze ich za tego typu zachowania. Jak piłkarze przyjmują drakońskie prawo? Całkiem dobrze. Jeden z piłkarzy FC Sydney właśnie przyznał się do symulowania na boisku i pokornie poddała karze.

Obrońca FC Sydney, Shannon Cole atakowany przez przeciwnika w meczu z Gold Coast United upadł na murawę w polu karnym. Był to doliczony czas gry w bezbramkowym meczu. Sędzia nie odgwizdał przewinienia, zresztą Shannon nie domagał się karnego. Szybko podniósł się z murawy i wrócił na swoją pozycję.

Spodziewałem się, że będę faulowany, kiedy przeciwnik dobiegał do mnie, ale kiedy upadłem na murawę, szybko zdałem sobie sprawę, że nie było na mnie przewinienia.

Klub nie jest jednak usatysfakcjonowany pokorą swojego gracza i mimo przyznania się do błędy, Cole będzie musiał zapłacić grzywnę za niewłaściwe zachowanie. Zakaz symulowania FC Sydney wprowadziło w tym roku po tym, jak napastnika Marka Bridge'a wyrzucono z boiska, bo próbował wymusić rzut karny po interwencji obrońcy Melbourne Victory Roddy'ego Vargasa.

Shannon wykazał się uczciwością i szczerością, podnosząc rękę tuż po swoim nieodpowiednim zagraniu. (...) Jako klub wspieramy politykę "Zero Nurkowania", a Shannon wykazał się odwagą, żeby przyznać, że zrobił źle i zaakceptował karę.

- komentuje dyrektor wykonawczy klubu, Dirk Melton.

W lepszym świecie zakaz nurkowania istniałby w każdym porządnym klubie, a Cristiano Ronaldo nie strzelałby 50 bramek w sezonie, bo przez większość spotkań odbywałby kary zawieszenia. To trochę przykre, że nowe piłkarskie trendy pojawiają się w dalekiej Australii, a Europa może do nich tylko wzdychać.

Spiro

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.